Słyszeliście już zapewne o aferze ochrzczonej przez media "bendgate", czyli w wolnym tłumaczeniu "aferze zginanej". Pokrótce polega ona na tym, że część konsumentów oskarża Apple o zastosowanie do produkcji najnowszych iPhone'ach tanich materiałów, czego efektem jest ich niska wytrzymałość.   Gruchnęła plotka, że trzymanie w tylnej kieszeni spodni najnowszego smartfona od giganta z Cupertino jest dla niego wyjątkowo niebezpieczne - może się skończyć wygięciem telefonu i w efekcie uszkodzeniem jego ekranu. Od tygodni trajkotają o tym portale branżowe, a internet zdążyła zalać już kolejna fala memów na ten temat. Apple ani nie potwierdza, ani nie dementuje tych informacji, ograniczając się do lakonicznego komunikatu, że koncern jest gotowy wymienić bezpłatnie wszystkie uszkodzone urządzenia. Czyli z tej strony na razie niczego się nie dowiemy. Odnalezienie winnych okazuje się bardzo trudnym zadaniem, zwłaszcza że tak na dobrą sprawę nie wiemy do końca, czy ta afera w ogóle miała miejsce. Terry Gou, szef chińskiej firmy Foxconn, która odpowiedzialna jest między innymi za produkcję najnowszych modeli iPhone'a, twierdzi, że za całym zamieszaniem stoją konkurencyjne firmy a cała historia z wyginającymi się telefonami jest wyssana z palca i ma służyć jedynie do prób osłabienia pozycji Apple oraz Foxconn. Poradził przy tym wszystkim tym, którzy próbują wyginać telefony (i wrzucają na ten temat dziesiątki filmów na YouTube), aby się ogarnęli i znaleźli jakieś bardziej produktywne zajęcie dla swoich rąk. Ostre słowa i krótka piłka, ale kto wie, czy nie ma tutaj czegoś na rzeczy? Tak czy siak, podobnie agresywne wystąpienia do własnych klientów należy uznać raczej za pijarowy postrzał we własną stopę. Wracając jednak do sprawy "bendgate" - wiele wskazuje na to, że pomimo swojej buty, szef Foxconn może mieć więcej racji, niżby tego chciała konkurencja jego i Apple. Oto bowiem po kilku przypadkach wygiętych telefonów, od których zacząła się cała ta afera, kolejnych przypadkó po prostu brak. Cały ten hałas, który do nas dociera, może być nie więcej jak zwielokrotnionym echem tej samej informacji...